![Samotnia](https://source.boomplaymusic.com/group10/M00/09/03/2f3e5cc98e004ee7830e458151d66ccaH3000W3000_464_464.jpg)
Samotnia Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2024
Lyrics
Wszechobecna wiosna, tonę w promieniach słońca
Atmosfera tak spokojna, mnie dopada melancholia
Tęsknię za czymś czego nawet nie mogę opisać
Czemu akurat dzisiaj nie widzę żadnego wyjścia?
Może chodzi o pieniądze, władzę, sławę?
Może po prostu tęsknię za idealnym światem
Niekończącym się latem, whiskey zastawionym blatem
Za straconym czasem, za tym co było nasze
Za tym co piękne i straszne, cenne i własne
za tym błogim spokojem codziennie zanim zasnę
Za tym co nie jest zdradne i mnie nigdy nie okradnie
Albo z powyższych żadne, nie wiem czy kiedyś odgadnę
Jak dziecko we mgle odbijam się od ścian
I czasem mam wrażenie że jestem zupełnie sam
Tylko dla siebie to gram, zakopany przez chłam
I brnę dalej bez sensu bo to wszystko co mam
Nie wiem kim jestem, myśli już w głowie mieszeszcze
Jeszcze ambicje mam coraz większe
Proporcjonalnie do nich rośnie to jak się męczę
Czasu mam coraz mniej, a do zrobienia coraz więcej
Jeszcze nie wiem co mam zrobić pierwsze
Tak żeby było lepsze, potężniejsze, piękniejsze
I co ma być kolejne, co zbuduje mi legendę
I tak bez przerwy aż na końcu nie odejdę
Wsiadam do samochodu i wyjeżdżam na trasę
Przejeżdżam lasem, owładnięty basem
Liczę ile znowu stracę, powinienem liczyć kasę
A wraz z kolejnym rokiem to zyskuję tylko masę
Docieram na odludzie i wspinam się na wzgórze
Siadam na zniszczonym murze, w oddali słyszę burze
Nie wiem po co się trudzę, zamiast rządzić tylko służę
Chcę siedzieć na laurach, na razie leżę pod gruzem
Nieustannie milczę, chociaż w myślach krzyczę
Po raz kolejny zaszczycę Dystopii oblicze
nie wiem na co liczę jest maj, a widzę styczeń
Tysiące moich życzeń było zmiażdżonych przez życie
Kapitulacja nigdy nie leży w mojej naturze
Pewnie mnie nie rozumiesz bo nie jesteś w mojej skórze
W tym momencie już zupełnie nie wiem czego chcę
I jedyne o czym mogę teraz myśleć to że
Nie wiem kim jestem, myśli już w głowie mieszeszcze
Jeszcze ambicje mam coraz większe
Proporcjonalnie do nich rośnie to jak się męczę
Czasu mam coraz mniej, a do zrobienia coraz więcej
Jeszcze nie wiem co mam zrobić pierwsze
Tak żeby było lepsze, potężniejsze, piękniejsze
I co ma być kolejne, co zbuduje mi legendę
I tak bez przerwy aż na końcu nie odejdę
Powoli zapada zmrok, wiosenny deszcz mnie obmywa
Nie wiem co przyszłość skrywa, silny wicher się zrywa
Chcę żeby pamięć o mnie była wiecznie żywa
Nawet długo po tym jak zatrzyma się krew w żyłach
Schodzę na trawę i staję nad przepaścią
To co niedostępne powinienem mieć na własność
Kiedy jestem prawie pewien że ostatnie światło zgasło
W oddali gdzieś zza chmur przebija się jasność
Wzrok utkwiony w horyzoncie, nie wiem czy kiedyś odpocznę
Zaczyna mnie oślepiać piękne zachodzące słońce
Przyciąga mnie bezkres zieleni na samotnej łące
Bluszcz owija moje dłonie, wbijając swoje kolce
Oddech mi odbiera, ale nic to nie zmienia
Szczelina się otwiera, zabiera mnie ziemia
Wokół ruin tłum się zbiera w księżyca promieniach
Wyczekuje objawienia, ale mnie już tam nie ma