Dystopia Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2023
Lyrics
Szkarłatna postać Heliosa znowu schodzi z nieboskłonu
Każda jego taka podróż tylko przybliża do zgonu
Widzę to dziewięć tysięcy trzysetny raz
I dalej jestem nikim, chyba kończy mi się czas
Środa wieczór, a ja walę trzecią szklanę whiskey
Stoję w oknie, patrzę w przestrzeń nie wiem co zrobić z tym wszystkim
Jestem zupełnie bezsilny w kraju który jest przegrany
Może wszyscy są normalni, a to ja jestem zjebany
Po całym dniu roboty już nie mam na nic ochoty
Zapierdalam tak bez przerwy za wór gówno wartych złotych
Żyłem chyba w każdym stanie od zamożnych do biedoty
A życie jak piach przez palce i z portfela banknoty
Po chuj mi były te studia jak mnie nie stać na mieszkanie
A ty sobie kup kolejne za moje pieniądze chamie
I zadaję to pytanie ciągle sobie od nowa
Czy zajebać najpierw siebie czy wszystkich dookoła
W tej dystopii
Każdy najmniejszy krok w przód
To jak przebijanie się gołymi rękami przez lód
W tej dystopii
Każdy za plecami z nożem
A zaufać komuś w pełni to jak przepłynąć wpław morze
W tej dystopii
Coraz więcej furii z wiekiem
A prędzej niż coś tu zmienisz to zawrócisz chujem rzekę
W tej dystopii
Ciężko pozostać człowiekiem
Alkohol w dużych ilościach chyba jest jedynym lekiem
Gdybym mógł moją nienawiść zmienić w skrzynię amunicji
I ustawić śmieci w szereg od pomorza do Galicji
Mógłbym żywić tą awersją magazynek całe lata
A jakbym skończył tutaj odjebałbym resztę świata
Z przyjemnością wszedłbym w rolę oskarżyciela i kata
Szybko skończyłaby w rowie każda przemądrzała szmata
Ci których ominie kara będą żyli w cieniu bata
Dla tej wizji gdybym musiał zajebałbym nawet brata
Macie szczęście, że nie mogę bo przygniotła by was trwoga
A wasze śmierdzące miasta zalała krew i pożoga
Wasze krzywe z bólu mordy to tylko oblicze wroga
Możesz się przegrywie modlić, przypominam nie ma boga
I co tam pierdolisz kurwo, że to mowa nienawiści?
Ja jestem nienawiścią, chcę żebyście zdechli wszyscy
Jak każdy już skona, moje dzieło się dokona
Siódmego dnia odpocznę i zbuduję świat od nowa
W tej dystopii
Każdy najmniejszy krok w przód
to jak przebijanie się gołymi rękami przez lód
W tej dystopii
Każdy za plecami z nożem
a zaufać komuś w pełni to jak przepłynąć wpław morze
W tej dystopii
Coraz więcej furii z wiekiem
a prędzej niż coś tu zmienisz to zawrócisz chujem rzekę
W tej dystopii
Ciężko pozostać człowiekiem
alkohol w dużych ilościach chyba jest jedynym lekiem
I dokładnie to zrobię, ale mądrzej i skuteczniej
Dużo celniej, mniej brutalnie, ale równie niebezpiecznie
Nie wiem czy to wystarczy i czy wyjdzie ostatecznie,
Ale jeśli mi się uda będę mógł to robić wiecznie
Wyceluję jednocześnie każdemu z was w obie skronie
Ale nie tak żeby zabić, będziesz marzył o zgonie
Nie wiesz kiedy cię pierdolnę, ani kurwa z której strony
Ale gwarantuję śmieciu możesz zaniechać obrony
Dalej schowaj się kutasie w tę pancerną limuzynę
Spenetruję ją tak samo jak pijacką melinę
Zamierzam dotrzeć wszędzie tam, gdzie docierają fale
Wszędzie tam gdzie wkurwienie i wylewane żale
Na pato popijawy i na elitarne bale
Jak ci się nie podoba może ssać mi kurwo pałę
I zrobię to tak, żeby was jebała każda zwrotka
i zamiast strzelać w głowę to rozjebać ją od środka