![Weles 2](https://source.boomplaymusic.com/group10/M00/09/03/2f3e5cc98e004ee7830e458151d66ccaH3000W3000_464_464.jpg)
Weles 2 Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2024
Lyrics
Kurwa siódma rano dzwoni Weles
Budzę się pijany pod kaloryferem
Boli mnie głowa, dlaczego, nie wiem
Ale coś przeczuwam, że dostanę zjebe
Siema, ja ci dam kurwa siema
Tyle mi zawdzięczasz, a zdajesz się mnie jebać
Mieli być wyznawcy, a kurwa ich nie ma
Nie wiem jak planujesz teraz się z tego wygrzebać
Weles ja cię proszę jest rano
Mam mordę zachlaną a ty dzwonisz z jakąś dramą
Nie wiem czego oczekujesz płytę masz wydaną
Co ja ci poradzę, że nie zmieniła się w siano
Seba kurwa, pod dupą mi się pali
Tyle pracy, a wy wciąż jesteście mali
Widziałeś wyświetlenia? Dziesięć koła śmiech na sali
Mieli cię uwielbiać, a na ciebie nasrali
Teraz ten skurwysyn chce mi odebrać Nawię
I to przez ciebie, zwyzywałeś mu matkę
Bo nie powiedział, że Dystopia to arcydzieło
Potem nasrałeś na stół no i kurwa się zaczęło
Ja cię tam zaprosiłem, teraz mnie o to obwinia
Mówi żeś debil, pijak i świnia
Musisz to odkręcić, nie wiesz do czego jest zdolny
Zrób to proszę dla mnie i zaraz będziesz wolny
Weles ja pierdolę, jest sobota
Miałem grać w CSa, kumple trzymają mi slota
Co ja ci poradzę że się pokurwiłeś z bratem
Obiecałeś kasę, a ja wciąż jestem biedakiem
Teraz mam się użerać z jebanym bogiem piorunów
Sorry kurwa mordo, ale oczekujesz cudu
Zadzwoń do papieża czy innego pojeba
Masz ich całą armię, niech zrobią co trzeba
Żółta morda jest w niewoli, za dużo sobie pozwolił
No i potrzebuję kogoś na przejęcie jego roli
Jeśli się wykażesz i rozwiążesz sytuację
To będę miał dla ciebie dojebaną posadkę
Pojedź tam i przeproś, zrób coś dla niego
Dostaniesz wstęp do Nawii, nie wracajmy już do tego
Dobra Weles zluzuj, chcę tego awansu
Ja wszystko ogarnę, jestem człowiekiem renesansu
Czterdzieści minut jazdy, staję pod jebanym dębem
Perun wycięty w korze drzewa szczerzy do mnie gębę
Patrzę prosto na niego i podaję hasło
Wódą i głupotą płynie w Polsce każde miasto
Drzewo zbija mi pionę i otwiera się portal
Przechodzę przez niego do domeny popierdolca
Przede mną wyrasta otoczony murem pałac
Taka wielka brama, a taka mała pała
Krzyczę CHUJU
Kurwa, czego? Słyszę Peruna zza muru
To ja Seba, napierdalać się przyszedłem
Wyłaź do mnie szybko bo za siebie nie ręczę
Nawet nie próbuj spierdalać, rozjebię cię na miecze
Nim się obejrzałem poparzony w błocie leżę
Skurwiel użył błyskawicy nawet nie wychodząc z dworu
Co ja teraz zrobię z tą kurwą bez honoru
Budzę się w szpitalu, nade mną wkurwiony Weles
I coś tam pierdoli, nie rozumiem zbyt wiele
Dotyka mnie ręką, czuję ciepło w całym ciele
Dostaję pięścią w pysk i od razu mi lepiej
Łapie mnie brutalnie, teleportuje do Nawii
Na miejscu nas przywitał nieźle najebany strażnik
Smród starej meliny moje nozdrza drażni
Nieliczni przytomni są śmiertelnie poważni
Widzę, że panuje tu Sodoma i Gomora
Z klatki słyszę krzyki wadowickiego potwora
Wszyscy zarzygani, wokół cisza grobowa
Weles idzie bez słowa, oby podał jakiś browar
Jednak tego nie zrobił, więc musi być źle
Wchodzimy na schody po rozbitym szkle
Bagno z Januszami płonie gdzieś w oddali w tle
Czego ten popierdol znowu ode mnie chce?
Siada na szczycie schodów i chowa twarz w dłoniach
Janusze spierdalają z bagna na kradzionych koniach
Dobra kurwa Seba, skończył się czas na słowa
Znowu zjebałeś i teraz czeka nas wojna
Dowodzisz Januszami, lubią wódę i cebulę
Za godzinę wyruszamy, spróbuj nie dostać piorunem
Teraz mi to mówi, jak zwykle kurwa w porę
Miałem grać w CSa, prowadzę Januszy w pole
Dobra kurwa menele, zebrać się tu przy mnie w rzędzie
Żaden nie posłuchał, kurwa nic z tego nie będzie
Galopują tylko w koło tłuszcz im faluje na wietrze
Woń bimbru ze stołu obok zatruwa powietrze
Widzisz kurwa Polaku? To butla samogonu
Który wykończy Peruna to zabierze ją do domu
Oczywiście mówiąc domu, mam na myśli wasze bagno
A wy co kurwa myśleliście? Nie ma tak łatwo
Banda tłustych wąsaczy skanduje moje imię
Ja pierdole Weles zobacz jak mi dobrze idzie
Myślę, że damy radę, ale w pijanym widzie
Dawaj do piwnicy walniemy sobie po winie
Większość tych cymbałów pewnie momentalnie zginie
Ale muszę się odegrać na tym głupim skurwysynie
Na nim i na jego całej jebanej rodzinie
Przejmę jego tytuł każdą jebaną świątynię
Seba ty już nie pij, proszę oto twoja kusza
Zajebista, duża, dosiadam Janusza
Wybrałem najgrubszego, wolny, ale wytrzymały
Odporny na pioruny, może przyjmie ze dwa strzały
Taka ilość tłuszczu będzie stawiać duży opór
W drugą rękę topór i Januszem do galopu
Czuję na twarzy krople deszczu i smród jego potu
Wjeżdżamy na pełnej kurwie z Welesem do teleportu
Stajemy pod bramą deszcz dudni o nagie ciała
I gdzie do kurwy nędzy jest ta jebana zakała
Zbiera się silny wicher, niebo zachodzi chmurami
Powietrze staje się ciężkie i śmierdzi Januszami
Krzyczę CHUJUUU
Nagle jak nie pierdolnie, wokół latają tony gruzu
Weles rozjebał bramę, Janusz rzucił mną o ziemię
Zupełnie mnie zamroczyło i nie wiem co się dzieje
Słyszę wstawaj Seba, Weles stawia mnie na nogi
Nikt nie przyszedł z pomocą temu przegrywowi
Teraz wali piorunami i chowa się we dworze
Pomóż mi do niego dotrzeć i na solo go rozłożę
Janusze dzielnie padają, jeden za drugim
Sterta ciał rośnie szybciej niż w tym durnym kraju długi
Unikam piorunów tłuką we mnie deszczu strugi
Weles jest tak wkurwiony, ledwo furię w sobie tłumi
Dobiegamy do drzwi, zdobią je ornamenty
Tego nie rozjebię, będziesz mi potrzebny
Zmień głos i to wykrzycz, masz tu gazetę
Mnie na pewno rozpozna, spróbuj udawać kobietę
Mega promocja na kustosza mocnego
Tylko u nas dwa w cenie jednego
Drzwi się otworzyły z ogromnym impetem
W oczach Peruna widzę straszną podnietę
Jednak w ułamku sekundy ustąpiła wściekłości
Chyba się nie spodziewał dwóch śmierdzących jegomości
Patrzy na mnie i Welesa, oczy mu się zaiskrzyły
Warga zaczęła drgać, na szyji wyszły żyły
A Weles ty jebany huncwocie
Moja piękna brama kosztowała mnie krocie
I zobacz kurwa na to całe moje schody w błocie
Zapłacisz mi za to całą swoją masę w złocie
Dobra pysk idioto, dawaj za garaż na solo
Jeśli się nie zgodzisz Janusze cię rozpierdolą
Niech ci będzie przyjmuję rękawicę
Jeden celny pierun i będziesz błagał o życie
Ku mojemu zdziwieniu udali się za garaż
Napierdalaj w siebie wszystkim co mają na raz
Perun piorunami Weles bydłem i biesami
A ja przerażony tylko patrzę z Januszami
Po wyczerpującej walce obaj są już na kolanach
Zza pleców słyszę krzyk co tu się odpierdala
Osobnik w białym dresie, czapka z napisem swag
Z każdym jego krokiem rozbrzmiewa monet dźwięk
Wypierdalaj Swarożyc to nasza wojna
W jednej chwili zamknęły ich kręgi ognia
Wypuść nas jebako już prawie go miałem
Zamknij mordę Perun, widziałem że przegrywałeś
Znacie zasady, najpierw się uspokoicie
Jutro przy mojej wizycie się ładnie pogodzicie
Potem zapłacicie jak zwykle grubą kasę
Nie kłóć Weles zajmę się twoim przydupasem
Widzisz Sebastian to się dzieje raz do roku
Muszę interweniować w wojnie tych głupich tłumoków
Śmierć któregokolwiek z nich zaburzy równowagę świata
I śmiecie jak ty nie będą miały do czego wracać
Weles ci obiecał sławę i pieniądze
Dla takiego przegrywa mogło być to kuszące
Ale chuja tam dostaniesz tak jak setki przed tobą
Wracaj lepiej do domu i zajmij się sobą
Czyli teraz mi mówisz że to wszystko na darmo
Obrywanie piorunami jazda na Januszach w bagno?
Wydana płyta, męka z tymi debilami
I teraz mam odejść tak z pustymi rękami?
No co ja ci poradzę takie życie biedaka
Weles cię wydymał jak zwykłego Polaka
A teraz wypierdalaj, jestem w chuj zajętym
Muszę podliczyć ile mi wiszą te dwie mendy
Idę ze spuszczoną głową, Janusze salutują
Pragnęli samogonu, on okazał się ułudą
Wracają na swoje bagno doskonale wiem co czują
Przez chwilę mieli cel, a znów się bez niego snują