Loading...

Download
  • Genre:Hip Hop & Rap
  • Year of Release:2023

Lyrics

No i stoję w tym oknie i pierdolę głupoty

A następnego dnia rano znowu wstanę do roboty

Znowu zasilę szeregi tej bezmózgiej hołoty

Nie stworzono mnie do tego żeby żyć jak te roboty


Nagle za oknem na niebie oślepia mnie błyskawica

W środku jebanej zimy, gdzie śnieg i pizgawica

W miejscu gdzie przyjebała leży nieruchomo postać

Nie wiem co mam najpierw zrobić, gdzieś zadzwonić czy się posrać


Najebany w trzy dupy szybko wychodzę przed blok

Przed sobą widzę zwłoki przewrócone na bok

Wygląda jak stary dziad i jest zupełnie nagi

Ta zjebana sytuacja ma coraz mniej powagi


Jakoś nie mam ochoty oglądać jego knagi

Ale alkohol w krwiobiegu mi dodaje odwagi

Powoli podchodzę, nagle usłyszałem dźwięk

Brzmiało jak kurwa mać, no a potem cichy jęk


Dziad obraca się na plecy potem mówi ja pierdolę

Postanowiłem zagadać, przecież teraz nie spierdolę

Panie, co pan leżysz na trawie

Z tą fujarą na wierzchu, gdzie jest twoje ubranie


Podaje mu rękę, proszę niech pan wstanie

I nie chodzi o erekcję ty nagi pacanie

To ten Perun jebany, przydzwonił mi w banie

Bo kutafon dobrze wie, że mam ważne zadanie


Jak nie spełnię obietnicy nie chcesz wiedzieć co się stanie

A teraz dupa w troki musisz mi pomóc, chamie

Przynieś trzyletniego byka, kredę i trochę świec

Tylko zrób to jak najszybciej, lepiej zacznij kurwa biec


Jak już zdobędziesz wszystko będę tu obok w kaplicy

No i lepiej się postaraj Weles na ciebie liczy

A teraz wypierdalaj, bo mamy mało czasu

Odwrócił się na pięcie i spierdolił do lasu


Nie wiem co było w tej whiskey, ale potrzebuję więcej

No i chyba mu pomogę, będę miał jakieś zajęcie

Wróciłem się po butelkę i klucze do samochodu

Jak wsiadałem się gapili, jakoś kurwa bez powodu


Skąd ja kurwa wezmę byka i to jeszcze trzyletniego

Oczywiście dziad nie wspomniał czy żywego czy martwego

To wszystko brzmi jak ofiara, trochę szkoda wołowiny

Zamiast tego się przejadę do lewackiej meliny


Coś słyszałem że lewaki mają event w centrum miasta

Ciągnę z butli, wjeżdżam w płot, zawracam no i jazda

Rozjebaną całkiem furą jakoś staję na chodniku

I przeciskam się do środka przez zbrodniarskich popleczników


I kogo by tu wybrać każdy tak samo zjebany

Tego morda mnie wkurwiła no i jest jak zjeb ubrany

Łapię komucha za fraki, najpierw z bani potem w jaja

Nic pod nogą nie poczułem, ale chyba się nada


Zaciągam go do fury grożąc lekcją ekonomii

Coś tam pierdoli od rzeczy jak zwykle o sodomii

Pusta butelka po whiskey ląduje na jego mordzie

Wsadzam go do bagażnika i zabieram pieniądze


Banknoty jakieś znajome, to chyba są te same

Co przez całe życie były mi przez rząd zabierane

Teraz kreda i świece, fura sama mnie wiezie

Bo wiem gdzie znajdę obie, na wieczornej katechezie


Parkuję na pełnej kurwie na bramie kościoła

Ze środka słyszę krzyk, to ktoś o pomoc woła

Wywalam drzwi z buta i nie wierzę w to co widzę

Ministranta skulonego w kącie, nad nim tłustą pizdę


W powietrzu smród kadzidła, a na stole zastawa

Wytworna kolacja, butla wina rozlana

Nieźle się ksiądz proboszcz wieczorami zabawia

Odwrócił się do mnie i tę mordę rozdziawia


Widzę drugą dziś fujarę to już kurwa przesada

Łapię za pastorał i walę przez łeb tego gada

Wielkie tłuste cielsko z hukiem na ziemię upada

Ministrant spierdala, misja wykonana


Łapię świece, kredę i butlę wina mszalnego

Biorę pastorał pod pachę i wyjazd z domu bożego

Wychodząc się potykam o nachlanego kościelnego

Pakuję wszystko do fury pora wracać do starego


Podjeżdżam na skraj lasu, debil wrzeszczy z bagażnika

Dostał pastorałem w brzuch no i morde zamyka

Walę z butli wina łyka i prowadzę zakładnika

Weszliśmy między drzewa, nagle wszystko zanika


Mrok jak w jego pustym łbie, ale frajer już nie fika

W oddali gdzieś w ciemności widzę światło płomyka

Mi się tu kurwa spieszy a on ciągle się potyka

Doszliśmy do kręgu światła, jest i dziad w cieniu pomnika


Mówię siema, a ten wkurwiony przerywa

Czy się kurwa pojebało? I pastorał mi wyrywa

Z nadludzką siłą typa na wylot przeszywa

Ziemia komuszą krwią w mgnieniu oka się pokrywa


Co to ma kurwa być, ty jebany pijaku

To święte słowiańskie miejsce, przyprowadzasz tu lewaków?

Narysował okrąg kredą szybko dookoła truchła

Odpalił świece, zwłokom głowa wybuchła


Otworzył się portal, a w oddali słychać wycie

Dziad zbladł jak śmierć.Wskakuj kurwa ratuj życie

Twój debilny pomysł zjebie właśnie przywołał biesa

Masz ostro przejebane bo wkurwiłeś Welesa


Czuję twardą, zimną ziemię pod plecami

Nie wiem co się kurwa dzieje, serce jak młot mi wali

Otwieram oczy, żółta morda patrzy na mnie wściekle

To sam papież Polak, o kurwa jestem w piekle


Pastorał łamie mi żebro i tracę oddech w płucach

Papież z gołymi pięściami w furii się na mnie rzuca

Próbuję go odepchnąć ale nie mam tyle siły

Po kilku mocnych ciosach wyczekuję mogiły


Jednak się uspokoił, otrzepał sutannę

Mówi przepraszam najmocniej, to było naganne

Podaje mi rękę, mi się przypomniał stary

Pytam o niego papieża, ten spogląda roześmiany


Wykonywałem zadanie bardzo wysokiej wagi

Przyjąłem taką formę żeby nie zwracać uwagi

Stary przecież byłeś kurwa nagi

Dlaczego mnie zmuszałeś do oglądania swojej knagi


W Watykanie działało na każdej imprezie

Ale nie mówmy już o tym bo czeka mnie więzienie

Jednak w pełni rozumiem twoje wielkie zdziwienie

Mogę cię już wtajemniczyć i spieszę z wyjaśnieniem


Zawarłem deal z Welesem, zgadnij co? Boga nie ma

Ale wyszło zajebiście Nawia lepsza od nieba

A w waszym durnym kraju dalej działa ta ściema

Dobra dosyć pierdolenia, dawaj ze mną Seba


Ruszamy przez bagno, czuję wódę i cebulę

Chmara wąsatych Januszy nago tarza się w mule

To dusze potępionych ciebie też to pewnie czeka

Nie widzę innej przyszłości dla takiego człowieka


Niewyspany, wycieńczony, z dziwną awersją do picia

Razi mnie poranne słońce, czuję skutki pobicia

Mijamy tłumy Polaków żebrzących o browara

Wszyscy chcą dotknąć papieża, on im każe wypierdalać


Brudne, przydrożne kurwy, socjaliści, cyganeria

Mijamy ich szybkim krokiem, nagle zmienia się sceneria

Schodzimy do lasu na przepiękną polanę

Wielki stół po horyzont, piękne damy roześmiane


Na stole wykwintne jadło, każdy do pełna polane

Papież łapie mnie za kark, kiedy sięgam po szklane

Wszyscy do niego machają, spoglądają z podziwem

Na mnie patrzą z pogardą, chyba znają moją winę


Sławni poeci, muzycy, pisarze, malarze

Ja pobity, skacowany zmierzam ku swojej karze

Docieramy w końcu do podnóży ogromnego drzewa

Jego najwyższe gałęzie sięgają samego nieba


W jego pniu wykuty został gigantyczny tron

A w całej koronie chyba tysiące wron

Papież się kłania nisko osobnikowi na tronie

Mi serce bije tak mocno że aż pulsują skronie


Ma chyba ze trzy metry, długą brodę, złoty łańcuch

Od razu widać że ten typ się nie pierdoli w tańcu

Siema Seba, albo się ma albo się nie ma

Ty raczej to drugie po tym co żeś odjebał


Biesa ogarnąłem, żółta mordo możesz odejść

A z tobą kurwa nie wiem co ja teraz zrobię

Nie wiem czy działałeś sam, czy zrobiłeś to w zmowie

Ale zaraz jedna z moich wron mi o tym opowie


Wielkie, czarne ptaszysko zlatuje na jego bark

Całe towarzystwo wlepia wzrok w mój kark

Już wszystko wiem, jesteś zwykłym idiotą

Dlatego cię ukarzę z największą ochotą


Skazuję cię na życie z tą przegraną hołotą

Wysyłam cię do Polski tam gdzie brud, smród i błoto

Nie dla ciebie dobre życie, luksus, złoto

A teraz zejdź mi z oczu ty jebana niemoto


Ale zaraz Welesie to jakieś nieporozumienie

Przecież już żyję w Polsce, gdzie tylko cierpienie

Od dziecka jest mi znane dystopijne więzienie

Nie zgadzam się z tą karą, proszę o uchylenie


Kurwa, to musisz dostać jeszcze drugą

Będziesz dalej tam mieszkał i zostaniesz moim sługą

Nadam ci talent liryczny, twój pierwszy i jedyny

Przed twoją potęgą zadrżą polskie skurwysyny


Muzyką wyedukujesz tych jebanych baranów

Pijaków, nierobów, socjalistów i chamów

Będziesz głosił moje słowo, moją świętą propagandę

Będziesz gnoił lirycznie tę niedojebaną bandę


Podniósł obie ręce, chmara wron na mnie spadła

Setka czarnych wściekłych kurew się rzuciła do gardła

Budzę się w swoim łóżku z pustą butlą na podłodze

Czuję jak wszystko wiruję, wzrokiem po pokoju wodzę


Próbuję się podnieść głowa napierdala srodze

Ale coraz lepsze rymy samoczynnie w myślach rodzę

Już doskonale wiem w kogo najpierw ugodzę

Siadam do notatnika i puszczam wodze

+

      -   or   -

      -   or   -

      NG +234
          -You can log in via below methods-
          Reset password via e-mail
          -or-
          Reset password via e-mail
          If you have any questions, please feedback on Boomplay App or send an email to [email protected].

          Please Select A Playlist

          Add New Playlist

          Share on

          Embed: Love & Light EP

          Custom Size :

          • Default
          • Desktop(300*600)
          • Mobile(300*250)

          Type :

          • HTML/HTML5 (WordPress Supported)
          Get Boomplay Premium
          for
          Payment Method
          Pay With
            Review and pay
            Order Date
            Payment Method
            Due Today
            Flutterwave
              Subscription Successful

              Congratulations! You have successfully activated Boomplay 1 Month Premium.

              Now you have access to all the features of Boomplay App.
              Payment Failed

              Please check your balance and then try again.

              You'll lose your subscription if we don't have a working payment method for your account, so please check your payment details.
              Need help? Contact Boomplay Subscription Support.
              Payment Processing...
              10 s

              Payment is being processed by . Please wait while the order is being comfirmed.

              Payment Processing
              Your order is processing, and it may take up to a few days for the service provider to handle your payment. Please kindly stay tuned and check your order status in ‘User Center’.
              About Order Status