Wezwanie Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2024
Lyrics
Słyszę wezwanie i już wiem, że się stawię
Wiem też, że mogłem odmówić, ale chyba nie potrafię
Etylowa śmierć siłą przejmuje kontrolę
Oddaje jej zdrowie, pieniądze i wolną wolę
Whiskey na stole, krople potu na czole
Ciągle kroczę po kole, ja pierdole
I chciałbym żyć bez tego, ale chyba nie mogę
Co to by było za życie w tym jebanym kurwidole
Obciążony genetycznie i środowiskowo
Każdy kogo znam kroczy tą samą drogą
Ale lej mi całą szkalne, nie rusza to nikogo
Zapomnijmy o wszystkim i próbmy się sorgo
Jestem kurwa koneserem, nie smakuje mi wódka
Patrzę do lodówki, tylko bourbonu końcówka
Kolejny weekend, kolejna wydana stówka
Zmusza mnie do tego życie czy to tylko wymówka?
Percepcja ciemnieje (percepcja ciemnieje)
Dno szklanki jaśnieje (dno szklanki jaśnieje)
Kolejne promile prosto w krwiobieg leję
Konszachty z największym wrogiem i najlepszym przyjacielem
Percepcja ciemnieje (percepcja ciemnieje)
Dno szklanki jaśnieje (dno szklanki jaśnieje)
Kolejne promile prosto w krwiobieg leję
Konszachty z największym wrogiem i najlepszym przyjacielem
Ogień wypełnia gardło, pożywka dla nowotworu
Godzina szesnasta, po chuj czekać wieczoru
Szklanka już przy mordzie, walę bez pardonu
Bursztyn mnie wysyła na prostą drogę do zgonu
Zaczynam czuć mrowienie w każdej kończynie
Kojące ciepło przez całe moje ciało płynie
Co jest takiego dobrego w tej jebanej toksynie?
Znowu ze mną zwycięża cichy morderca w płynie
Pierdolę głupoty, waląc kolejne szoty
Może już wystarczy? Kurwa no co ty
Wiem, że w takim tempie nie dożyję soboty
Ale miałbym teraz przestać? Jakoś nie mam ochoty
Myślę "już nie piję" następnego dnia rano
Patrzę na telefon brat mi pisze to samo
Ale jeszcze dzisiaj te postanowienia padną
Obaj dobrze wiemy, że znów wpadniemy w to bagno
Percepcja ciemnieje (percepcja ciemnieje)
Dno szklanki jaśnieje (dno szklanki jaśnieje)
Kolejne promile prosto w krwiobieg leję
Konszachty z największym wrogiem i najlepszym przyjacielem
Percepcja ciemnieje (percepcja ciemnieje)
Dno szklanki jaśnieje (dno szklanki jaśnieje)
Kolejne promile prosto w krwiobieg leję
Konszachty z największym wrogiem i najlepszym przyjacielem
Zaprowadzi mnie na dno, a może na sam szczyt?
Setki litrów whiskey, zero sprzedanych płyt
Jestem jednak pewny, że będzie przy mnie na zawsze
Bo na pierdolony mrok jest jedynym lekarstwem
Ale czy bez niego byłbym tą samą osobą?
Szedł tą samą drogą tylko ze zdrową wątrobą?
Raczej się nie dowiem, za bardzo lubię chlanie
Słońce schyla się ku zachodowi, ja słyszę wezwanie
Oczywiście odpowiadam, po co się oszukiwać
Dzisiaj dla odmiany chyba będę walił piwa
Browar za browarem, mija kolejna godzina
Wieczór zmarnowany, a mogłem coś napisać
Potrzebuję tego, żeby nie żyć jak za karę
Tak się wymądrzałem, sam stoję przy kontuarze
Przez alkohol pewnie wyląduję w grobie
Zastanów się czy to nie jest też o tobie