Moja dłoń się rozpływa Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2022
Lyrics
Moja dłoń się rozpływa, skóra się topi
Serce samotność rozrywa jak karabinu pocisk
Tak już bywa, że chce się płakać, gdy jesteś sam
U mnie nie bywa, a jest, nie opuszcza mnie ten stan
Gdy idę spać, ogrom pustej przestrzeni przytłacza
Leżę w łóżku, do którego nawet nie mam po co wracać
Śpij, wstawaj, zapierdalaj, śpij, czy to się opłaca
Całe dnie mijają w śnie, samotność to ciężka praca
Jakbym codziennie miał kaca, nie chce przespać swego życia
A w tym śnie mijają lata, nie nastawił nikt budzika
A zegar tyka i tyka i nic z tego nie wynika
Przynajmniej mieszkam za nisko żeby pójść w ślady Magika
Ze zmęczenia boli głowa, wypadają ze mnie słowa
Bezwiednie rzucam teksty o zaczynaniu od nowa
Łatwo jest uciekać, trudniej jest zaakceptować
Że ręce zawsze będę miał spętane w okowach
Widzę sznur samochodów, ludzi w kolejce do sklepu
Pętla się zaciska w niekończącej się rutynie
Wypalone ze stresu w serii kilka tanich kiepów
Z potokiem deszczówki wzdłuż krawężnika płynie
Zgiełk mnie budzi, otumania, uprzytomnia i pozbawia przytomności
Ciągły hałas, wszystko ciągle, nagle, naraz
Łapie raz za razem paraliż i marazm się nie kończy
Przemęczona głowa nie wykrzesze więcej siły z kończyn
Z łóżka wstać już nie da rady, cicho czekam, liżę rany,
Omijają mnie wypady, choć wciąż czuję się pijany
Bo na nogi już nie stanę, nie utrzymam równowagi
W złe emocje uwikłany (kurwa mać)
Jestem sam, sam jak palec, sam rady już nie daje,
Sam leżę w swoim łóżku, skromnie płaczę, mam tak stale
Ciągle jakbym był na zwale, tu się nic nie zmienia wcale
Mówisz: "mogło być gorzej" - już nie musi, wyjebane
Pościel cicho mnie otula, cicho łapie z krtań
Cicho krzyczę w samotności: "nigdy więcej nie być sam"
Z okna oglądam świat, ten co mało mnie obchodzi
Nie obchodzą mnie ścieżki, po których nie mam z kim chodzić
"Samotność to nie twój problem" - jak nie mój, to kurwa czyj
Myślę paląc kiepa w oknie, a śnieg pada mi na ryj
Poczuć chcę się trochę lepiej, do płuc łapię więc dym
W głowie mam tę sytuację i układam denny rym
"Wyjdź na zewnątrz, idź pobiegaj, popatrz tylko jak jest ładnie"
W mojej głowie mieszka złodziej co mi dopaminę kradnie
Ja niewdzięczny, ja niesłuszny, ja na zawsze niedojrzały
Jak odebrać w końcu czego lata w domu mi nie dały
Jest godzina trzecia w nocy, młody wciąż przed kompem siedzi
"Najważniejsze żeby jutro poszedł grzecznie do spowiedzi"
Mamo słuchaj, to tak nie działa, modlitwa mi nic nie dała
Bóg nie ma dla mnie żadnych odpowiedzi