Opętany malarz ft. P7 Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2020
Lyrics
Dziwne obrazy przed oczami mnie życie składa jak origami
Byli tu ziomki przed latami dziś zostaliśmy sami
Kolory między źrenicami chce dojrzeć cud w oddali
Okna przyćmione kratami wokół strach ludzie mali
Podróż nocna przez zakamarki nie odłożę na chwilę tej walki
Za twoje dzisiaj się nie dam skarcić na moje oczy wszędzie czaszki
Płótno kolor czarny chce wybuchnąć jak cotopaksi
Nie wiem gdzie mam kurwa farby to szaleństwo weź ogarnij
Te wyroki grzywny wpadki klatki bloki potem do jaskiń
Płacz mej matki i zarazki uczepiły się jak chaos rap gry
Widzę czuje jestem słaby przywidzenia bo byłem jakby
Ktoś mnie ciosem zmiatał z planszy opętany mały malarzyk
Zamykam w sobie ten ból kiedy na zewnątrz jest smród
Wylewam myśli jak blurr zamalowany pokój
Za mało dałem by żądać jak król nigdy nie chciałem kolorów stu
Ćpałem te życie aż do momentu
Skrętu zakończenia sentymentów nabazgroliłem to co mam w sercu
Jebać tchórzy i konfidentów
Odcięty od geldu ale mi zostało jeszcze trochę fioletu
Mam tu jeszcze trochę konkretów feto in fetus
Serce topi się w ścieku miejsce mam swoje od wieków
Częściej już nie ma kolegów
Gęściej się robi od warstwy lakieru
Szczypię cię w morde jak w starym motelu
W kącie gdzieś leży odłamek refrenu
O takim typie jakich jest ich wielu
Opętała kurwa go czeluść
Urna papieru
Skrót na ramieniu
Płynie ta wizja jak hajs w portfelu
Mieszkałem kiedyś w pięknym miejscu było nas 666
Byłem ci lekiem dziś nie ma koleżków
Oddałem siebie i to wiesz już
Ja nie zapomnę że jestem po przejściu
Rozboje dragi i hołd kurestwu
Zamykam w sobie ten ból kiedy na zewnątrz jest smród
Wylewam myśli jak blurr zamalowany pokój
Za mało dałem by żądać jak król nigdy nie chciałem kolorów stu
Ćpałem te życie aż do momentu