Nowy Rap ft. ptachu Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2024
Lyrics
Witam na dzikim zachodzie, bilas gra jak
Nikt nie może, jak nikt nie umie
Ochrzczony w pół w błocie, w pół w wódce
Zatańczcie mi na grobie break'a, żaden twostep pocę się jak D
Wandeta w wersach sukces mam
Na przekór wszystko wchodzę, widać moją zajebistość
Co ty jesteś daltonistą
Jestem czarną owcą, a nie złot rybką
Nie proś mnie o nic, nic nie zrobie, mam
Wyjebane na wszystko z zawodu
Nie ma na życie kodu
Marzyciel bloku, ufam tylko memu słowu
Chce mieć święty spokój
Kręgi ludu chłodne jak kostki lodu
A ja mosty palę ogniem, tak gorącym jak bym ukradł słońcu
Mam w naturze talent i z natury rozum
Dlatego pcham to dalej, by nie stracić obu
Dziękuję Bogu za charakter
Chyba jestem wybrańcem lub po prostu pierdolnięty
Lub to i to za jednym razem
Rób swoje na pole, bitwy gnaj ładuje naboje
Nie boję się wrogów, którzy chcą mnie wbić na pal
Jak napalm bombarduje rapem
Idę okrężną drogą żeby dojść do siebie
Od dawna mam porachunki z czasem
Mam 17 lat, ale mój umysł to już dziadek
Nalewaj wódy i tak się skończy świat
Niech utonie w szklance
Jestem głodny, nie odejdzie bez zwycięstwa
Bilas, mam język ostry i mam jazz w wolnych chwilach
Same kłamstwa, prawda zanika
Idzie zapomnienie jak każde ustalenie po promilach
Patrz w oczy, spojrzenie dzisiaj zabija
Moja natura bije tam, gdzie osiedlowa preria
420 płonie ciągle w bletkach
Skuna ciągne i nie mogę przestać
Ślina ci pociekła, bo dałem ci cząstke rapu
Wylizany talerz do sedna, bo gotuje wersy jak ratatuj
Bez tematu niby jade, jak niby skoro skuna łapie
W łapie mam majka i topór zgadnij, którym ci rozwale
Nie ma co się zastanawiać, to prosta matematyka
Każde ostrze tego świata jest zawarte w tych linijkach
Walczę co dzień z życiem, niczym szpilka
Chwilka szybko mija, chuja wbijam w tych co śliscy
Niczym mija, co się kończy, coś zaczyna
Taka kolej rzeczy i wiem, że rapu mi nie zabierzesz
Za nic w świecie patrzę w gwiazdy i myślę nad sensem
Oplata sen mnie, czuję, że czuwa nade mną sensei
Mimo że, czasem samotny jestem, czuj obecność weny
Wers za wersem czuj awersję, gdy wspominam młodszą wersję siebie
Dlatego znowu kręcę, wiem, że będzie lepiej
MC jest mi pisane, w końcu w rymach pływa cały papier
Biorę kolejnego macha, lecz nie potrzebuj blanta
By po bitach latać, bita gadka jest codziennie
By się lepszym stawać
Napierdalam takie trójki jak Spud Webb
Głowa na karku, chociaż dawno mi już spadł łeb
Zeszłe libacje wspominam jak finanse
Bo dzieliłem to z ziomek, potem zajebał mi trakcję
Wszystkie rzeczy trywialne, nagle nieobliczalne
Redefiniuję sobie czym jest nowy sampel
Jak byłem młody to chciałem być policjantem
Teraz jak na to patrzę, niechęci niepodważalne
(Ty kurwa no ja mam to)
Całą grę trzymam w kieszeni, to nie palmtop
Jak chcesz tutaj wejść koluniu podaj hasło
Jestem ciągle, w formie tak jak ciasto
Moja unikatowość utyka z moją sielanką
Wrzucę to na kasety, płyty no i laptop
Zwiedziłem Zachodniopomorskie no i Bangkok
Jak mi się znudzi to se zrobię hardrock
Teraz cały czas nad zmianą jestem tak jak Caps-Lock
Wiesz co mam w chuju?
W chuju mam wersy i ich unikalność
Ale jak Tobie się podoba no to wrzuć se w radio
Z każdym punchem powiększa mi się krtań
Więc wyglądam jakbym wolę miał
Z twoim ziomkiem już się nie chcę znać
Nowy boombap, dziwko, nowy rap