O.F.O.T.C.N. ft. Weste Wes, Darek Rybicki & Adam Gordon Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2024
Lyrics
Postarajcie się zrozumieć, że wszystkie reguły i ograniczenia, które wam narzucamy, są dokładnie przemyślane pod kątem wartości terapeutycznych. Wielu z was trafiło tu dlatego, że nie umieliście się dostosować do życia w społeczeństwie, nie chcieliście uznać rządzących nim praw, staraliście się spod nich wyłamać lub je obejść. Narzucamy wam dyscyplinę i zmuszamy was do posłuchu wyłącznie dla waszego dobra
Tak zacznę, tym razem poważnie, zabawne, choć wcale nie głupie
Od zawsze tak miałem - nie mogłem odnaleźć się w grupie
Problem szkolnych przyjaźni, nie byli mi w stanie przemówić
Martwiła się mama, martwiła się pani, najbardziej mi imponowały łobuzy
I na nic gadanie się zdało, że ta postawa jest zgubna wręcz
Bo chciałem być fajny i z buta wejść, a rację przyznawać to nudna rzecz
Może czułem gorszy się? (Się?) Może przed ludźmi to lęk
Ale ten owczy pęd (pęd) od zawsze budził mój wstręt
Witaj dorosły, tu męczysz się jakbyś zdychał w upale?
Szkoła, praca - co chwila tu miałem jak w szpitalu Salem
Obracam łeb gdzie chcę, bo nie lubię prosto patrzeć
Chcesz to mi rozkroj czaszkę... Siostro Ratched!
I jeśli mam się upodabniać to jakby mój mózg siekać w plasterki
Dla was wariat, raczej czuję się jak McMurphy
Wygrać bitwę z systemem, który nie zawsze rozumiem
To jest możliwe jak przelecieć nad gniazdem kukułek
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Rap zasadzil to ziarno, moja idea to twoja niesprawność
Straszna to breja myśleć jak reszta gdy pod nogami jest beton nie ścieżka
To we mnie mieszka od dziecka, ja versus świat
Jak od tego uciec, czego chcą ode mnie ludzie, a czego chcę ja sam
Nie znasz wagi na mojej szali co powoduję pięści ścisk
Za inne grzechy niż sam myślisz napluł bym ci w pysk
I znowu jest zgrzyt czy w mojej głowie syf, już sam nie wiem
Ale asymilować się z tymi wartościami to zdradzić samego siebie
Dają sztywne wytyczne co robić, jak się innym przypodobać
Jakoś nie trafiało to do mnie nigdy, poczta głosowa
Idea, co wam przyświeca to deptak, typ, to się czai za rogiem
Jest mocno inne niż reszta i niekoniecznie jest drogie
Życie to nie Truman tylko Monty Python, wiesz o co biega
W kinie zawsze sam na pustych salach, nie kręcił tego Vega
Nienawidzę, szamię nachos, w chuju w sumie mam
Siedzę z boku, spijam pilsner, kurwa mister-hipster-cham
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Nie dam się zmienic
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić
Nie nie
Siada ciężko, klucze i ciężki brelok odkłada na stół
Patrzę na zewnątrz, dziś niebo ma kolor alabastru
Rozwiewa mi się głos belfra, obraz staje się mglisty
Brelok udeża przy głowie mi, - Chłopcze, czemu nie słuchasz jak wszyscy?
Pan od histy - lubił jebnąć, lubił się w piątki napruć
Bezwiednie był częścią tego - wielkiego kombinatu
Dogląda trybików czy równe, sam temu postawić się boi
Ktoś sam zniewolony lepiej pilnuje by inni zostali w niewoli
Dziury w pamięci, młody gdzieś odbijał w dal
Pamiętam fleki, resztę spowija mgła
Czasem wyłania się twarz z niej
Czasem nie kleję z imieniem
Któryś kiedyś nazwał mnie błaznem
To czemu się kurwa nie śmieję?
Jak się im postawimy
To dopiero się wtedy zemści
Włożą nam sprężyny i tryby
Spróbują wymienić części
Ja nie dam się zmienić
Nie dam się zmienić przez nich
Nie dam się zmienić, nie-nie..
Tak. To wiem na pewno. Nasz oddział jest warsztatem
naprawczym Kombinatu. Kiedy naprawiony wyrób
powraca do społeczeństwa - zupełnie jak nowy, a czasami lepszy od nowego - szczęście rozsadza serce Wielkiej Oddziałowej; to, co do niej trafiło jako bryła szmelcu, jest teraz sprawną, wyregulowaną cząstką.
Patrzcie, jak kroczy taki wyrób po świecie: z tym przyspawanym uśmiechem