MAMO Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2024
Lyrics
Obcy, wyobcowany, choć miasto to zna mnie jak własną kieszeń
Niedrobny, wyodrębniony, ciągle sam jak palec, ponury jak jesień
Zniszczony, pomalowany, by barwy życia chciały jak najlepiej
Wątły, krępy, poważny, to wszystko to nic ciągle gorszy od ciebie
Jeden dzień, godzina wcale, tyle mnie kurwa obchodzi zegarek
Pozdro dla wszystkich dzieciaków, którzy się śmiali jak czas marnowałem
Ciągle coś tam majstrowałem, ciągle coś tam nagrywałem
Im było kurwa mnie żal, kiedy chodzili z baletu na balet
Nie wrócę nigdy na tarczy, mamo
Ostatnio płaczę, bo już nie chcę wstawać
Chcę duży dom, a w nim duży salon
A w środku ciebie i kubki po kawach
Przećpane pyski mnie omijają
Ja w głowie mam, że też się mogłem złamać
Jak dzisiaj wyjdę, nie wrócę na noc
Nie mówię jej, no bo nie cierpię kłama
Mam pusty pokój, a chłodna biel w nim
Mi mówi Fabian, dobranoc
Boli mnie przeszłość, nie uśnieży bólu mi nawet ketanol
Za oknem wita mnie dzień
Byłbym szczęśliwszy, jakby miał to samość
Ciągle ktoś woła na bieg
Biegnę przed ciebie, choć oddech zabrano
Kiedy całujesz, jak kładę się spać
Wtedy się czuję człowiekiem
Ciągle pytają jak mogę tak żyć, a nie czuję celu bez ciebie
Diabeł się cieszy i zaciera ręce
Jak widzi mnie znowu na glebie
Ja wstanę i pójdę się przejść
I będę robił co robię najlepiej, FABICH
Nie wrócę nigdy na tarczy, mamo
Ostatnio płaczę, bo już nie chcę wstawać
Chcę duży dom, a w nim duży salon
A w środku ciebie i kubki po kawach
Przećpane pyski mnie omijają
Ja w głowie mam, że też się mogłem złamać
Jak dzisiaj wyjdę, nie wrócę na noc
Nie mówie jej, no bo nie cierpię kłamać
Napisy stworzone przez społeczność Amara.org