BLANT W OBIEG Lyrics

Kolejny weekend podaje znowu blanta w obieg

Spowalniam się potrzebuje wziąć głębszy oddech

Mam jeden cel chociaż droga mi nie znana

Wiem że będzie trudna nie chce skończyć na kolanach

Dzisiaj się witamy

Jutro mówię nara

Nie mam czasu z tobą gadać muszę zapierdalać

Zatrzymujesz moje kroki zatrzymujesz moje ruchy

Mordo nie jestem tak głupi żeby robić se wyrzuty

Na klacie designer

A jutro jest lump

Ubieram letnie skoki choć na dworze ciągle mróz

Tak jak w sercu brata

Tak jak chce na szyi

Żegnam niedowiarków którzy wciąż nie uwierzyli

Nie mam boga w sercu bo zabrał mego anioła

Kiedyś zrzuta na przekąski teraz paka zioła

Nie jestem dumny

Z moich dokonań

Chce wiele więcej dajcie tylko mi kierować

Czas się ustatkować zacząć własną grę

Się nimi nie przejmować bo w większości każdy zjeb

Masz prawo do opinii zaznaczę że ja też

Więc przestań nam ją wtykać bo jesteś nikim wiesz

Kolejny weekend podaje znowu blanta w obieg

Spowalniam się potrzebuje wziąć głębszy oddech

Mam jeden cel chociaż droga mi nie znana

Wiem że będzie trudna nie chce skończyć na kolanach

Napisałem całą zwrotkę o mojej byłej miłości

Nie chce na to tracić czasu serio już mam dość tych

Niepotrzebnych myśli bo to już nigdy nie wróci

Dobrze wiemy o czym mówię nie jesteśmy głupi

Zmieniam się kompletnie

Zmieniam się na lepsze

Bo tak kurwa chcę a nie ze jest to potrzebne

Znowu czuje dreszcze

Jak sobie pomyślę

Ile było ludzi a ich zastąpiłem wreszcie

Mimo wszystko czasem w środku czuje dziwny smutek

Gdzie oni się podziali skoro byli tacy super?

Dzisiaj serio to już mało znaczy

Prowadzę swoje życie według mojej mapy

I czasem zdarzy się że ktoś musi zniknąć

Zrobili to co mieli co ich było misją

Ja jestem wdzięczny za poświęcony czas

Ale jeśli mnie zraniłeś lepiej ukryj swoją twarz

Kolejny weekend podaje znowu blanta w obieg

Spowalniam się potrzebuje wziąć głębszy oddech

Mam jeden cel chociaż droga mi nie znana

Wiem że będzie trudna nie chce skończyć na kolanach